sobota, 16 października 2021

Groteskowy konsumpcjonizm

 


Życie większości ludzi Zachodu – czy tego chcą, czy nie chcą – kręci się wokół produkowania, nabywania i obsługiwania rzeczy, które mają przynieść przyjemność. Problem w tym, że na przyjemność nie ma czasu, gdyż trzeba dalej pracować, kupować, wymieniać, ulepszać itp. A gdy wreszcie jest czas, przychodzi zmęczenie, zdenerwowanie i … kolejne powiadomienie w telefonie, które mamy odebrać. Czyż nie jest groteską mieć wszystko, co do (ziemskiego) szczęścia potrzeba, i nie być szczęśliwym? Czyż nie jest komiczne nie cieszyć się z tego, co się ma, gdyż powinniśmy już mieć coś nowszego, lepszego i w większej ilości? Czyż nie jest głupotą aż tyle pracować, a czas wolny poświęcać w większości na poszukiwania konsumenckie?  Konsumpcjonizm zaś nie może zapewnić tego, co obiecuje. Zamiast zaspokajać nasze naturalne potrzeby, skupia naszą uwagę wokół przedmiotów, które powinny służyć zaspokojeniu potrzeb. W ten sposób środek (rzeczy użyteczne) okazuje się ważniejszy od celu (zaspokojenia potrzeb). Co gorsza, środek nie prowadzi do celu, gdyż sam staje się celem. W konsumpcjonizmie nie chodzi o to, by ludzie byli zaspokojeni – chodzi raczej o to, byśmy służyli rzeczom (i usługom), które teoretycznie mają nam służyć. Bardzo trudno wyrwać się z permanentnych ról producenta i konsumenta, w które zostaliśmy wtłoczeni. Błogosławieni ci, którzy pomimo presji społecznej, znajdują przestrzeń i czas dla siebie, poza tymi rolami. Jacek Wojtysiak. GN 3.10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz