piątek, 8 marca 2024

Pigułka „po” przed niczym dobrym

 


O tym, że tzw. antykoncepcja hormonalna może mieć działalność wczesnoporonną, wiedzą chyba już wszyscy. A przynajmniej powinni wiedzieć absolwenci szkoły podstawowej z podstawową wiedzą z zakresu biologii. Bo nie jest prawdą, że tabletka wyłącznie „uniemożliwia doprowadzenie do zapłodnienia” – faktycznie działa na dwa sposoby: może działać wczesnoporonnie lub też nie dopuszcza do owulacji. Sama natomiast pigułka jest środkiem bardzo silnie, a wręcz brutalnie działającym na organizm kobiety. Dorosłej kobiety! Nawet producenci nie biorą odpowiedzialności za to, jak takie środki zadziałają w przypadku osoby nieletniej. Więc co ze zdrowiem piętnastoletnich dzieci? Które w dodatku miałyby mieć możliwość zakupu tych środków nie tylko bez recepty, ale i bez wiedzy oraz zgody rodziców?! Nie jest to wyłącznie niezdrowy absurd. Bo – jak się podśmiewa zdroworozsądkowa część Polaków – dzieciaki nie będą mogły kupić tzw. energetyka, ale pigułkę „dzień po” jak najbardziej. To mocne uderzenie w rodzinę. W prawo rodziców do ochrony (!) i wychowywania dzieci według przyjętych zasad (co gwarantuje konstytucja!). To w końcu otwieranie dzieciom niebezpiecznej furtki, która może się wiązać z przyzwoleniem na obniżenie wieku inicjacji seksualnej, rozprzestrzenianiem chorób wenerycznych, niechcianych ciąż, a w konsekwencji aborcji u nastolatek. Agata Puścikowska, GN 05/24

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz