niedziela, 10 marca 2024

Skuteczność edukacji jest mniejsza bez zadań domowych

 


 Bez powtarzania w domu, także tego wymuszonego pracą domową, skuteczność edukacji jest dużo mniejsza. Dzięki powtarzaniu to, o czym dziecko na lekcji tylko usłyszało, z pamięci krótkotrwałej może zostać przepisane do pamięci trwałej. Uczymy się przez powtarzanie i ćwiczenie, a nie jednorazowe zaprezentowanie. Uważam, że zakaz zadawania zadań domowych jest wylewaniem dziecka z kąpielą, bo choć uczniowie w szkole są przeciążeni, to nie zadania są tego powodem, tylko bałagan w programie. Najpierw należy zrobić przegląd podstawy programowej i z pewnością w niektórych miejscach ją uszczuplić. Potem należałoby zastanowić się nad sposobami weryfikacji uczniowskiej wiedzy, w tym sprawdzić wymagania egzaminacyjne, a na końcu pomyśleć, co zrobić, by zadania domowe rozwijały dzieci, a nie czyniły z nich cyborgów bezrozumnie klepiących regułki. Tymczasem do naprawy edukacji zabrano się, kolejny już raz, od końca. Zniesienie zadań domowych bez uporządkowania podstawy programowej nie zmniejszy ilości materiału do opanowania. Po prostu będzie jeszcze mniej czasu na ćwiczenie. Bez zmiany wytycznych np. egzaminu ósmoklasisty spowoduje to obniżenie wyników. Znosząc zadania domowe, nie nauczymy dzieci samodzielności. Przeciwnie, spowodujemy, że będą jeszcze mniej samodzielne. Przez ostatnie lata ministerstwu edukacji zarzucano, że zamiast ufać nauczycielom, odgórnie narzuca im obowiązki, normy i przepisy. I jedną z pierwszych decyzji nowych władz resortu było… odgórne narzucenie zakazu zadawania prac domowych. Tomasz Rożek, GN 05/24

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz