poniedziałek, 30 czerwca 2014

Prymat prawa czy etyki

Gdzieś w drugiej połowie XX wieku zaczęto wołać, nawet np. w pobożnej katolickiej Austrii: „Chrystus tak, Kościół nie”.  I Kościół w Austrii, Holandii, Belgii, Hiszpanii, w Niemczech zaczął ponosić duże szkody. Wtedy starzy wrogowie, zwłaszcza masoneria, zwrócili całą swoją działalność w kierunku demoralizacji katolików i całych społeczeństw chrześcijańskich. W dzisiejszym świecie załamał się zmysł samozachowawczy człowieka w postaci cywilizacji śmierci, tzn. w demonicznym „prawie” zabijania dzieci na każdym etapie rozwojowym, eutanazji, niszczenia życia przy in vitro i w propagowaniu związków homoseksualnych. I są to nie tylko praktyki przestępcze, ale przede wszystkim tworzenie całej teorii antyżyciowej i antyetyki. Dochodzi do strasznego obłędu: wyraża się opinie, że środki poronne „chronią zdrowie i pielęgnują urodę kobiet”, że obrona życia poczętego dziecka jest „przestępstwem”, że kobieta nie musi mieć do tego żadnego powodu obiektywnego, po prostu wystarczy sama chęć zabicia dziecka, że etyka katolicka jest nieludzka i wroga kobiecie. Polsce zapanował ogólny chaos duchowy i moralny. Kto odrzuca prymat etyki i sumienia przed prawem stanowionym, ten godzi w swoje człowieczeństwo. Trzeba jednak widzieć, że na zasadzie prymatu prawa przed etyką rodzą się w historii największe zbrodnie: eksterminacje ludności,  holokaust, brutalny kolonializm, bolszewizm, hitleryzm, totalitaryzmy, wojny, komunizm wojujący. Gdyby prymat prawa był słuszny, to np. mordercy Żydów i Polaków w czasie wojny nie byliby zbrodniarzami, lecz ludźmi bez żadnej winy, a nawet bohaterami o chwalebnych czynach, bo realizowali prawo, a porzucili sumienie. W naszym państwie narasta fala korupcji, afer, krętactwa dla zdobycia korzyści materialnych, narzucania swoich poglądów, deptania innych. W ślad za UE Polska bardzo cierpi na biurokrację, która paraliżuje życie niemal we wszystkich dziedzinach, a obecnie mamy 500 tysięcy państwowych urzędników. Nadal rujnowane są różne gałęzie przemysłu. Poszliśmy już za Francją, gdzie bluźnienie jest uznane za jedno z podstawowych praw człowieka, za prawo wolności i za prawo wyznawania ateizmu wojującego. Jak bardzo sprawdzają się słowa św. Augustyna napisane w 413 r. po Chr.: „Czymże są wyzute ze sprawiedliwości państwa, jeśli nie wielkimi bandami rozbójników?” (ks. prof. Czesław Bartnik, Nasz Dziennik, 21.06.14).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz