wtorek, 9 lipca 2019

„Fajni” pasterze


Od pasterzy wymaga się zazwyczaj różnych rzeczy, ale raczej na poziomie ziemskim: niech dobrze zarządzają finansami, niech budują, remontują, organizują. Miło będzie, jeśli ładnie zaśpiewają i pogrzeby sprawnie poprowadzą. Niech będą tolerancyjni, lubiani i niech unikają kontrowersji. O ile uznaje się ich przewodnictwo w drodze, to niekoniecznie toleruje się konsekwentne wskazywanie celu tej drogi. Ważne, żeby „doczesna pielgrzymka” przebiegała bez wstrząsów. A jaki jest jej cel? To już mniej istotne. Pasterz ma być fajny. Niektórzy na to idą. Zamiast tłumaczyć naukę Kościoła, tłumaczą się z nauki Kościoła. Wybierają „dialog” z wilkami, a owcom każą się przysłuchiwać i podziwiać ich tolerancję i otwartość. Tak się ustawiają między wilkami a owcami, żeby i wilk był syty, i owca… no, może nie cała, ale jeśli wilk pozwoli, to żywa. Podatni na polityczną poprawność, za dobre uznają tylko takie prowadzenie, które nie jest pewne i mocne. Cenią tylko takie słowa, które nie prowadzą, lecz roztaczają miraże. W gruncie rzeczy za dopuszczalne uznają więc tylko takie słowa, które nie są słowem Bożym. Mentalność fajnego pasterza w niektórych środowiskach teoretycznie chrześcijańskich doprowadza do sytuacji, gdy od przewodnika w wierze nie wymaga się… wiary. Jednak „biada pasterzom Izraela, którzy sami siebie pasą!” – ostrzega Bóg ustami Ezechiela. To zawsze grozi przewodnikom, którzy tracą z oczu cel i skupiają się na sobie. Tacy nie będą w stanie ostrzec owiec przed niebezpieczeństwem, bo nie tylko go nie widzą, ale sami je tworzą. Dobry pasterz zna mechanizm pokusy i odróżnia przydrożne atrakcje od niebiańskich pastwisk.  Pasterzem jest każdy, kto wywiera na człowieka wpływ. Gdy fascynuję się czyjąś myślą, idę za nią, testuję, próbuję wdrażać w życie. Ten ktoś jest moim autorytetem, prowadzi mnie, nawet gdy o tym nie wiem. Nasz Przeciwnik woli, żebym nie wiedział. Ukrywa swoją tożsamość, przedstawia fałszywe cele. Gdy ludzie wyczują w kapłanie bliskość Baranka – Pasterza pasterzy, niewiele będzie miał czasu na życie prywatne. Być może teraz w Kościele idziemy doliną ciemniejszą niż wiele innych, ale ręka Pańska wciąż jest ta sama. Wystarczy jej nie wypuszczać z własnej dłoni. W praktyce oznacza to wytrwałą modlitwę i udział w sakramentach Kościoła. Tam, gdzie wierni pozostaną wierni, nie zabraknie pasterzy, którzy pozostaną dobrzy. GN 8.06.19

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz