niedziela, 29 marca 2020

Czary mary. Ameeen.


Coraz częściej żałuję, że zainstalowałem sobie Messengera. W ostatnich dniach zostałem zasypany potworną ilością Matek Boskich, Jezusów i Józefów. Przychodzą sterty facebookowych egzorcyzmów, pobożnych porad, modlitw zaczynających się od słów: „W imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Enter” i porad lekarzy z Czech, Austrii, Hiszpanii i Italii. Narodzie siedzący w domu i rozsyłający podobne pobożne obrazki, naprawdę myślisz, że samo kliknięcie „send” ma moc? Być może za tym wysyłaniem cukierkowych obrazków kryje się głęboka wiara, myślę jednak że to zwykłe magiczne podejście do tematu. Rozumiem akt desperacji, ale w rzeczywistości wiary liczy się jedynie relacja.‒ Magia i chrześcijaństwo leżą na przeciwnych biegunach życia duchowego. W pierwszym wypadku, człowiek szuka sposobu, by „przymusić” siły nadprzyrodzone do działania zgodnego z jego oczekiwaniami, w drugim poddaje się pod wpływ miłującego Boga ‒ wyjaśnia s. Bogna Młynarz ‒ Słowem, które pomaga rozróżnić te dwie rzeczywistości jest zaufanie. Brak zaufania napędza magiczne myślenie, bo wytwarza sytuację zmagania się, walczenia z Bogiem. Przecież te wszystkie „magiczne sztuczki” są próbą poskromienia, podporządkowania sobie mocy Bożej. Dokładnie przeciwną sytuację mamy w chrześcijańskiej prośbie. Ufam, że Bóg chce mojego dobra i dlatego Go proszę i otwieram się na Jego działanie. Różnica jest w samym fundamencie, bo zewnętrznie rzeczy mogą wyglądać bardzo podobnie. Marcin Jakimowicz. GN 20.03.20

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz