Kiedyś Kościół był „po stronie słabszych, bitych i po stronie robotników. A nie po stronie władzy i po stronie propagandy. Bo dziś, niestety, to ta różnica”. Te słowa padły z ust Donalda Tuska podczas konwencji PO dwa lata temu. Z punktu widzenia obecnego premiera teraz to już chyba nieaktualne. No bo Kościół już nie jest za bardzo „po stronie władzy i po stronie propagandy”, prawda? I chyba jest „po stronie słabszych, bitych i po stronie robotników”, zwłaszcza że, o ile wcześniej bicia nie było, to teraz, owszem, zdarza się – co odczuli rolnicy. A co do propagandy, to obecna władza ma już praktycznie wszystkie jej narzędzia. Tymczasem Kościół mówi wciąż to samo, co mówił za każdej ekipy po upadku komunizmu, za komunizmu, za nazizmu i podczas zaborów. Niezależnie od tego, co o tym myśli władza, uparcie trzyma się jednolitej linii, wyznaczanej przez Ewangelię. Nie ustąpi, niezależnie od wszelkich problemów, które ma na zewnątrz i sam ze sobą. Z prostego powodu: bo głową Kościoła jest Chrystus, a nie władza zmieniająca kierunek w zależności od kolejnych wyborów. Kucharczak, GN 26/24
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz