poniedziałek, 30 listopada 2015

Modlitwa to jest bomba



Po zamachach w Paryżu ktoś napisał pod depeszą serwisu gosc.pl o reakcji papieża: „Czas modlitwy i pojednania minął. Czas użyć skutecznych metod”. I dołączył obrazek przedstawiający wybuch bomby. Aha, czyli modlitwa jest nieskuteczna, a bomba skuteczna. Doprawdy? Jan Paweł II, który zawsze miał świeże myślenie, bo się modlił, rozumiał coś dokładnie przeciwnego. Do ostatniej chwili miał nadzieję, że odwiedzie prezydenta George’a Busha od planów uderzenia na Irak. elewizje pokazały padający pomnik Saddama, po którym skacze wściekły tłum Irakijczyków. Wydawało się, że opcja militarna była słuszna – ale to trwało krótko. Potem były lata krwi i chaosu oraz miliardy dolarów utopionych w utrzymanie Iraku we względnym porządku.Aż wreszcie zobaczyliśmy wyłaniającą się z tego bestię – ISIS, „Państwo Islamskie”. Szatańska struktura, z którą nie równają się ani afgańscy talibowie, ani Al-Kaida. Zakopywanie żywcem dzieci czy zarzynanie bezbronnych kozikami to tylko medialna wizytówka potwora, który sięga mackami już niemal wszędzie i terroryzuje świat. A jednocześnie inspiruje rozsianych po świecie ludzi islamu, pokazując im, jaki można dać wycisk „niewiernym” i jak wysoko da się wznieść sztandar Proroka.I co dały tamte bomby? Co można zrobić, gdy w miastach Zachodu istnieją muzułmańskie enklawy, do których policja się nie zapuszcza, a z których wyruszają opętańcy obwieszeni bombami właśnie? Kto ich powstrzyma? Na te dzielnice też poślemy bombowce?„Tu już została tylko modlitwa” – mówi się, gdy chce się powiedzieć, że już nic nie zostało. Modlitwa jest uważana za synonim niemocy, a za mocne uchodzi to, co potrafi komuś uciąć głowę. Ale taka „moc” działa na krótką metę – a potem są łańcuchy nieszczęść, które można rozerwać… tylko modlitwą. Pewnego dnia Jezus zapłakał na widok Jeruzalem. I powiedział: „O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi” (Łk 19,42). Świat znów, jak wtedy, nie poznaje tego, co służy pokojowi. Ludzie nie rozumieją, co się naprawdę dzieje. Wydaje im się, że wystarczy spleść razem ręce w marszu protestu przeciw przemocy albo jeszcze głośniej wołać „pokój”. A to bzdura, bo w istocie nie ludzie kręcą tym ciemnym interesem, tylko „rządcy świata tych ciemności”. Co da pokrzykiwanie, gdy idzie nawałnica? (Franciszek Kucharczak, GN, 19.11.15)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz