sobota, 9 stycznia 2016

Czy chodzi o brak demokracji?



Tydzień temu Ryszard Petru wieszczył, że marsz w sobotę 12 grudnia to być może ostatnia legalna manifestacja. Na ostatnią sobotę 19 grudnia zaplanował kolejną spontaniczną „ostatnią manifestację”, i to w wielu miejscach Polski, co skwapliwie roztrąbiły wierne byłej władzy media. Jak widać, machina upadłego establishmentu jeszcze działa i wciąż może Polsce poważnie zaszkodzić. Bo tu nie tyle o rząd PiS chodzi, ile o starcie cywilizacji postchrześcijańskiej z chrześcijańską. Obecna władza odwraca jedna po drugiej fatalne tendencje, które omotywały już polskie szkolnictwo (np. gender lub seksualizacja dzieci), resort zdrowia (np. in vitro), moralność społeczną (związki partnerskie). Naprawa tych rzeczy to nie deklaracje, lecz fakty, i one są obecne niemal w każdej dziedzinie. I wbrew twierdzeniom laickich technokratów, to są sprawy pierwszoplanowe, ważne dla kręgosłupa narodu. Dlatego też mówienie, że katolik ma siedzieć obojętnie, albo wręcz przyklaskiwać „obrońcom demokracji” z Czerskiej, to albo gadanie pięknoducha, który widzi tylko po wierzchu, albo kłamstwem manipulatora-lobbysty Salonu. Jeśli nie ta władza, to co? W tej chwili odpowiedź jest jedna: pochód postchrześcijaństwa ku nowoczesnej nicości.(Franciszek Kucharczyk, GN, 20.12.15)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz