wtorek, 15 listopada 2016

Pochowano naszych bliskich jak zwierzęta


Andrzej Melak opowiedział o bulwersujących faktach związanych z pochówkiem jego brata - ofiary katastrofy smoleńskiej. „Jedynym dowodem na to, że Stefan jest w tej trumnie, była tabliczka z napisem: Stefan Melak, położona na worku czarnym, na trumnie” – mówił w radiowej Jedynce poseł Andrzej Melak, brat Stefana Melaka, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Jego podejrzenia wzbudził m.in. fakt, że przetłumaczony z rosyjskiego protokół sekcyjny, jaki w 2011 roku okazano mu w prokuraturze, rozmija się z tym, co on sam widział, gdy identyfikował w Moskwie swojego brata. Tam był wymieniony osobnik, który miał wzrost 195 cm, z lekką otyłością, o takich uszkodzeniach, które absolutnie nie pasowały do tego, co ja widziałem i dotykałem. (...) Nie pasowało prawie nic” – powiedział Andrzej Melak. „Pochowano naszych bliskich jak zwierzęta, bez ubrań, w workach, mimo że gdy byłem w Moskwie, to pokazywano nam ubrania, buty. Ja przekazałem bratu bieliznę, bo robiłem sobie wyrzuty, że nie wziąłem garnituru, że o tym zapomniałem. A później okazało się, że oni byli chowani w czarnych foliowych workach, nagusieńcy”(GN 46/2016).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz