czwartek, 20 maja 2021

"Zrównoważony rozwój” w praktyce

 


Zazwyczaj obywatele spotykający się z koncepcją „zrównoważonego rozwoju” i celami Agendy 2030 słyszą o działaniach na rzecz „zdrowszej planety, zdrowszego życia”, większej demokratyzacji, prokonsumenckich rozwiązań itp. Dopiero jednak, gdy wdrażane są konkretne projekty, pojawiają uchwały samorządu lokalnego, mają okazję przekonać się z jakimi utrudnieniami będą musieli się mierzyć. „Zrównoważony rozwój” w praktyce oznacza nie tylko więcej zieleńców, zbiorników retencyjnych, ogrodów na dachach, sadzenie drzew, walkę ze smogiem, ścieżki rowerowe, i konsultacje społeczne, które mają dawać poczucie, że ma się realny wpływ na funkcjonowanie wspólnoty.To także stale rosnące ceny prądu, wody, ścieków, śmieci, czy zwiększanie opłat za parkingi oraz wyłączanie coraz większych obszarów śródmieścia z ruchu dla samochodów. To dogęszczanie miast i obniżanie jakości wielu produktów, usług, niższe standardy budynków. To zmuszanie obywateli do wymiany samochodów na „elektryki”, sprzętu AGD, piecyków gazowych do 2050 r. Wymuszona i przerzucona na obywateli przyspieszona transformacja systemu energetycznego, sponsorowanie z ich pieniędzy elektromobilności, OZE, biopaliw. To stałe podnoszenie i nakładanie nowych podatków ekologicznych, „opłat prozdrowotnych”, co obniża siłę nabywczą obywateli i poskramia konsumpcję. To także nowe trendy w dziedzinie ekonomii, wymagającej powrotu do sztuki przetrwania w sytuacji ciągłych przerw w dostawach prądu („pożeranego” przez centra danych firm IT, blokchain, IoT) i braku innych podstawowych produktów. Coś, co część społeczeństwa doskonale pamięta z okresu „socjalizmu realnego”, a o czym zdaje się, że nie ma pojęcia entuzjastycznie nastawiona do ekologizmu młodzież. PCh24

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz