poniedziałek, 31 maja 2021

Atak na Sześć Prawd Wiary. Błędy katolików „otwartych”

 


Do zrezygnowania z „Sześciu głównych prawd wiary” w trakcie szkolnej formacji zachęcał bp Antoni Długosz w wywiadzie z Arturem Sporniakiem. Ojciec Paweł Szpyrka SJ pisał, że „mamy problem z „»Sześcioma prawdami wiary«”, że są one „próbą prezentacji fundamentów naszej wiary – próbą nie do końca udaną, bo niepełną i uproszczoną”; że to efekt pracy XIX-wiecznych katechetów, „przed odnową Drugiego Soboru Watykańskiego”. Zwyczajowo w modlitewnikach, książeczkach pobożnych z naukami, materiałach przygotowanych z myślą o wiernych (nie tylko dzieciach) znajdowało się – i wciąż znajduje się – zestawienie treści z perspektywy nadprzyrodzonej najistotniejszych. Od Znaku Krzyża, Modlitwy Pańskiej, Symbolu Apostolskiego, Pozdrowienia Anielskiego, przez przykazania miłości i natury, Dekalog, cnoty i wady, uczynki miłosierne, grzechy główne, aż po wskazanie podstawowych prawd wiary. Zasadniczy aspekt: te podstawowe prawdy rozumiane były (i wciąż być powinny) jako „konieczne” do zbawienia, ze względu na to, że przedstawiają najbardziej bazowe twierdzenia zaczerpnięte z Objawienia. Nie sposób wierzyć w coś, czego przedmiot jest nieokreślony. XVIII Święte Oficjum w kontekście pracy misyjnej podkreślało kwestię znajomości koniecznych prawd wiary. Koniec czasu, powtórne przyjście Pana i sąd ostateczny to prawdy wiary oczywiste dla wyznawców Chrystusa pierwszych wieków. „Żywotowi wiecznemu” odpowiada prawda mówiąca, że „dusza ludzka jest nieśmiertelna”.  „Kto nienawidzi duszę swoją na tym świecie, zachowuje ją na żywot wieczny [J 12, 25]. Tak samo Pan Jezus zapowiada wieczną nagrodę lub wieczne męki zależnie od sądu ważącego zasługi życia”. Depozyt wiary został przekazany po to, by Kościół go nauczał, wyjaśniał i strzegł. Główne prawdy wiary nie wzięły się znikąd. Nie są lokalną, polską tradycją, wyrazem odosobnionej wizji katechetycznej. Czy na przestrzeni ostatnich wieków mylono się, wskazując wiernym te prawdy konieczne? Czy punkt mówiący o Bogu sprawiedliwym, nagradzającym i karzącym, nie jest częścią „dobrej nowiny”? Czy wiara w to, że dobro wykracza poza czas i ludzką pamięć, a zło, choć zdaje się czasem bezkarne, nie jest pozbawione konsekwencji, miałoby być „złą nowiną”? Czy biorąc pod uwagę powołanie i ostateczne rzeczy człowieka prawda o Bogu sprawiedliwym nie zajmuje słusznie wyszczególnionego miejsca? Czy przyczyną „kłopotów” jest treść głównych prawd wiary? Czy też różne aspekty i konteksty jej przekazywania, tłumaczenia i pogłębiania, tak w wymiarze podmiotowym, jak i przedmiotowym? Mateusz Ziomber PCh24.pl, 24.05.21

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz