piątek, 11 marca 2016

Kpiny z wypadku prezydenta



„Życzę mu śmierci w męczarniach”, „Pierwsze ostrzeżenie drugiego nie będzie”, „Szkoda, że brzozy nie było” – to tylko niektóre z komentarzy zwolenników Komitetu Obrony Demokracji, które ukazały się po wypadku prezydenckiego samochodu na autostradzie A4. Trudno jest komentować zachowanie ludzi o nikłej inteligencji i prymitywnej postawie. Gdybym miał szukać analogii, to podobny stosunek do życia i szacunek do głowy państwa polskiego mieli funkcjonariusze NKWD i UB. Dla nich życie nic nie znaczyło, nie było wartością. Oni bez skrupułów przesiedlali miliony naszych rodaków w głąb Azji, strzelali do kobiet i dzieci oraz do jeńców. To dlatego, że uważali, że życie nic nie znaczy miliony Polaków odwiedzają teraz powązkowską Łączkę i palą tam znicze. Różnić się trzeba z klasą. Były premier Leszek Miller stwierdził „Polska dziczeje”. Przykro, że w gronie szyderców znalazły się też osoby, które uważają się za dziennikarzy – Tomasz Lis i Jarosław Kuźniar. Wpisując się w retorykę kpienia z sytuacji zagrożenia życia prezydenta, pozbawili się prawa do tytułowania się mianem dziennikarza. Przedstawiciele mediów, nawet gdyby mieli inne poglądy, to zawsze powinni szanować człowieka. Co jest powodem takiej nienawiści do Andrzeja Dudy? Przewodnią maksymą prezydenta jest – „Bóg, Honor, Ojczyzna” i prezydent realizuje tą maksymę w praktyce. Dla niego to nie jest puste hasło. Dla tych, którzy ( o zgrozo) życzą mu śmierci, nie jest wartością ani Bóg, ani Ojczyzna, ani honor. Kto nie szanuje Boga, nie będzie też szanował człowieka. (Jerzy, refleksja na podstawie artykułu Stanisława Koguta w Naszym Dzienniku z 8.03)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz