poniedziałek, 24 czerwca 2019

Zdanie „moje ciało, mój wybór” nie ma sensu


"Niektórzy ludzie próbują mówić, że dziecko w łonie jest tylko częścią ciała matki, ale dajmy spokój. Gdyby dziecko w łonie matki, było faktycznie częścią ciała kobiety jak jej ręka czy noga, to w takim razie miałabym trzy serca, trzy mózgi, 30 palców, a że są tu dwaj chłopcy (wskazuje na brzuch), to byłabym w zasadzie mężczyzną". Watson podkreśla, że kiedy ludzie mówią "moje ciało, mój wybór", by bronić aborcji, to zwyczajnie nie ma to sensu. IPrawo nie jest prawem, jeśli odnoszę je tylko i wyłącznie do siebie i nie chcę udzielać innym tego, o co sama proszę. Inaczej mówiąc, prawo kobiety do jej ciała nie zawiera prawa do zakończenia życia niewinnej ludzkiej istoty. Pomyślcie - zwraca uwagę Kirsten - byłoby to dla nas przerażające, gdyby kobieta będąca w ciąży specjalnie zażywała narkotyki wiedząc, że może to skrzywdzić jej dziecko mentalnie lub fizycznie. Jeśli jednak kobieta ma prawo robić co chce ze swoim ciałem, w tym także zabić swoje dziecko, to nie możemy powiedzieć, że to jest złe. Rodzice - zarówno matka, jak i ojciec, mają naturalny obowiązek, by wspierać dzieci i nasz system prawny to uznaje - zauważa Watson - Dlatego wymagamy, aby ojcowie płacili alimenty do 18 roku życia dziecka. Ojciec nie może powiedzieć "moje ciało, mój wybór", zrezygnować z pracy, by nie płacić za dziecko, które pomógł stworzyć. Jeśli kobiety mówią "moje ciało, mój wybór", mając na myśli aborcję, to jaki to niesie ze sobą przekaz mężczyznom? - zwraca uwagę Watson - "To jest jej ciało, jej wybór, więc nie muszę brać odpowiedzialności wynikającej z bycia mężczyzną, z małżeństwa czy ojcostwa. To jej ciało, jej wybór, jej problem."  Matka czy ojciec nie mają prawa, by zakończyć życie dziecka - odpowiada Kirsten.  Co powinni zrobić? - Przemyśleć adopcję lub przestrzegając praw Safe Haven/Baby Moses Laws pozostawić dziecko w szpitalu, na komisariacie policji lub u strażaków (u nas okno życia - przyp. red). GN 17.05.19



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz