sobota, 22 czerwca 2019

Zwerbowani, aby niszczyć

Aktualnie obserwujemy nasilony atak na Kościół katolicki. Do osłabienia jego roli w społeczeństwie wykorzystuje się grzechy księży. Czy na pewno jednak eksponowane dziś słabości to upadki ludzi Kościoła? – Historia potwierdza, że środowiska wrogie Kościołowi już wielokrotnie chciały przeniknąć do jego struktur – mówi dla „Naszego Dziennika” prof. Mieczysław Ryba, historyk, wykładowca na KUL i w WSKSiM w Toruniu. Władze PRL Kościół traktowały jako najpotężniejsze zagrożenie dla stabilności swojej władzy. Wiedząc, że nie sposób pokonać go w otwartej walce, posługiwano się agentami, którzy mieli osłabić go od środka. – Aparat bezpieczeństwa PRL był zainteresowany werbowaniem mężczyzn, którzy zastanawiali się nad wstąpieniem do seminariów duchownych. Tacy klerycy, którzy zgodzili się na współpracę przed rozpoczęciem nauki w seminarium, na pewno byli. Większość biskupów w czasach PRL miała świadomość, że są inwigilowani, a w ich otoczeniu mogą znajdować się osoby będące na usługach Służby Bezpieczeństwa. Oni dobrze wiedzieli, że tajni współpracownicy SB to także księża. – Miałem dwa takie wypadki. Zostali specjalnie posłani do seminarium przez bezpiekę. Wytrzymali pięć-sześć lat, do święceń, dopiero potem odkryliśmy prawdę i wydaliłem ich z diecezji – wspominał ks. abp Ignacy Tokarczuk. Czy jest możliwe, by dziś w Kościele również byli podobni agenci? – Rolę ludzi znajdujących się w Kościele, a działających na jego niekorzyść odgrywają dziś wszyscy kapłani, którzy upadli w grzech pedofilii. Oni odśrodkowo osłabiają Kościół swoim grzechem, a dodatkowo stają się bardziej podatni na propagandę niebezpiecznych ideologii – zauważa prof. Ryba. W tym kontekście warto przypomnieć, że wrogom Kościoła szczególnie zależało na wprowadzeniu w jego struktury ateistów i homoseksualistów. Prof. Mieczysław Ryba
Artykuł opublikowany na stronie: 
https://naszdziennik.pl/polska-kraj/208759,zwerbowani-aby-niszczyc.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz