sobota, 8 lutego 2014

Homokaganiec na katolickie media

Urząd państwowy, jaki reprezentuje Jan Dworak, upomina o. dr. Tadeusza Rydzyka, bo nie wahał się powiedzieć prawdy o homoseksualizmie. Problem w tym, że zarówno biskupi i kapłani, jak i wszystkie osoby, które uważają się za katolików, jeśli chcą pozostać w Kościele, nie mogą głosić poglądów niezgodnych z jego nauczaniem. „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” – to największe dobrodziejstwo, jakie można dać człowiekowi, choćby ta prawda był bardzo trudna. Największą krzywdę wyrządza się człowiekowi, gdy utwierdza się go w fałszu. Dlatego Kościół, choć coraz bardziej osamotniony w świecie, ma odwagę mówić prawdę o homoseksualizmie. Wbrew poprawności politycznej czyny homoseksualne, jako pozbawione istotnej i niezbędnej celowości i wewnętrznie nieuporządkowane, nazywa grzechem. Podkreśla, że jako takie nie mogą być one w żadnym przypadku zaaprobowane. I nie zmieni tego żadne głosowanie, bo nad prawdą się nie głosuje, ale się ją odkrywa. Homoseksualizm rzekomo „przestał” być chorobą, bo określone gremium ludzi, poddanych ogromnym naciskom i propagandzie, przegłosowało taką decyzję. Ale jak dziś ktoś przegłosuje, że np. daltonizm nie jest chorobą, to nie znaczy, że niewidzenie określonych barw jest normalne, a nawet lepsze od widzenia wszystkich. Unia Europejska też przegłosowała, że ślimak winniczek to ryba lądowa, a marchewka to owoc. Przegłosować można wszystko, natomiast co to ma czasem wspólnego z prawdą? (Sławomir Jagodziński, Nasz Dziennik, 30.01.14).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz