sobota, 15 lutego 2014

Igrzyska Putina uważam za otwarte!

Zgodnie z oczekiwaniami, inauguracja 22. zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi była spektaklem wysławiania wielkości Rosji i jej obecnego cara, ups... tzn. prezydenta Władimira Putina. Pomimo że to sportowcy powinni być głównymi aktorami tego wydarzenia, to jednak kamery rosyjskich realizatorów nie były w stanie spuścić czujnego oka z postaci „Wielkiego Władimira Władimirowicza”. Wielkie miliardy dolarów wydane na przygotowanie imprezy miały być również widoczne podczas pokazów artystycznych oraz w oprawie wielkiego show. Niestety, co najmniej połowa z tych gigantycznych pieniędzy poszła na łapówki i inne okołoolimpijskie interesy. W związku z tym zapowiadane jako największe rozpoczęcie igrzysk olimpijskich w historii wypadło co najwyżej… średnio. Pomimo że pobito kosztami wszelkie zimowe olimpiady w historii, poza kilkoma momentami rosyjskie show wypadło raczej blado. Przez cały czas tej imprezy dało się odczuć, że to jednak polityka, a nie sport wybijają się na czoło medialnego przekazu. Obecni tuż obok Putina w lożach Janukowycz, Łukaszenka czy szefowie komunistycznych partii w Azji  jasno wskazywali, jaki jest cel tego wydarzenia. Podobny niesmak budziło wręczenie wszystkim reprezentantom chińskiej delegacji flag rosyjskich. Taka manifestacja, i to w takim miejscu, zwyczajnie nie mogła się podobać (Łukasz Sianożęcki, Nasz Dziennik, 8.02.14).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz