czwartek, 26 lutego 2015

Szejk obalił Kopernika

Ten szejk to wykładowca z jednej z saudyjskich uczelni. W czasie nagranego wykładu tłumaczy studentom, że gdyby Ziemi wirowała, wystarczyłoby samolotem się wznieść w powietrze i stanąć w miejscu, bo obracająca się Ziemia sama powinna się przesuwać. Argument dość chwytliwy. Po pierwszym uśmiechu warto porównać dwie liczby. Ziemia ma 40 tys km obwodu. Pełny obrót trwa 24 h, co daje prędkość planety na równiku w granicach prawie 1700 km/h. To około dwa razy szybciej niż latają samoloty pasażerskie. Jakim cudem samoloty mogą latać i na wschód i na zachód, skoro powierzchnia Ziemi porusza się dwa razy szybciej niż one same? Hmmm? Gdy podskakuję, przebywam w oderwaniu od powierzchni ziemi 1-2 sekundy. Dlaczego ziemia nie usuwa się spod moich nóg? Dlaczego „ląduję” w tym samym miejscu z którego się wybijałem? Czy nie powinienem „lądować” kilkaset metrów dalej? Nie! Bo razem z obracającą się Ziemią, obracam się także ja i powietrze, które mnie otacza. Sytuacja przypomina podskakiwanie w pociągu, którym jedziemy. Podłoga pociągu nie usunie się spod nóg nawet wtedy, gdy pociąg będzie pędził 200, 300 albo 400 km/h. Nie usunie się, bo ja podskakując poruszam się nie tylko w górę, ale także w tym samym kierunku i z tą samą prędkością co poruszający się pociąg. Pod jednym warunkiem! Mówimy o poruszaniu się ze stałą prędkością. Samolot nie musi gonić wirującej Ziemi, bo powietrze które otacza Ziemię (atmosfera) porusza się - w uproszczeniu pisząc - razem z wirującą planetą. Gdyby szejk miał rację, nie tylko samoloty nie mogłyby dolecieć do Chin, a pasażerowie pędzących pociągów nie mogliby spacerować korytarzami (przecież nie jesteśmy w stanie poruszać się szybciej niż jadący pociąg), ale także biedny szejk, lecąc swoim samolotem, nie byłby w stanie dojść do zainstalowanej z przodu kabiny toalety. Przecież nie jest w stanie poruszać się szybciej niż lecący samolot (Tomasz Rożek, GN, 20.02.15)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz