wtorek, 2 grudnia 2014

PKW jak komisja Millera

Kto podważa raport Millera, ten jest oszołomem, a kto podważa raport PKW, ten tkwi w odmętach szaleństwa... Poszerza nam się indeks słów zakazanych. Trafnie zauważył Ryszard Makowski na portalu wpolityce.pl, że słowo „fałszerstwo” jest dziś zabronione, tak jak wcześniej zabronione zostało słowo „zamach”.

Po Smoleńsku kazali nam wierzyć w raport Millera jak w ewangelię. W 15 minut po katastrofie stworzona została teoria – mgła i błąd pilotów – i od tej chwili, jeśli fakty nie zgadzały się z teorią, tym gorzej dla faktów.Nic to, że rosyjska załoga fałszywie zapewniała pilotów, że są na kursie i ścieżce. Nic to, że były kłamstwa o przekopaniu ziemi metr w głąb.
Nic to, że nie było sekcji zwłok i zamieniono ciała w trumnach. Nic to, że nie mamy ani czarnych skrzynek, ani wraku. Obowiązuje wiara, że samolot spadł, bo piloci oszaleli. A kto ma jeszcze jakieś pytania, które by tę wiarę podważały, ten natychmiast zostaje ogłoszony oszołomem, z tego się śmieją i kółka rysują na czole.
Po raporcie PKW jest podobnie. Obowiązuje święta i ślepa wiara w uczciwość wyborów, a jeśli fakty zaprzeczają tej wierze, tym gorzej dla faktów. Nic to, że PKW szkoliła się w Moskwie.
Nic to, że wydano książeczki do głosowania, choć Kodeks wyborczy mówi jasno: „karta do głosowania”. Karta, nie książeczka. Nic to, że w tej książeczce jedna partia była wyeksponowana na okładce, a pozostałe partie ukryto. Nic to, że wyniki wyborów zasadniczo odbiegły od wyników badania exit poll, przy czym jednej partii cudownie ubyło 5 punktów procentowych, a drugiej przybyło 7.
Nic to, że co piąty oddany głos okazał się nieważny. Wszystko to nic – wybory były rzetelne, uczciwe, a kto w to nie wierzy, tego prezydent Rzeczypospolitej nazywa mętem... przepraszam... odmętem szaleństwa. Odmęty, oszołomy.... zrobić z ludzi wariatów, tak władza dziś rozmawia ze społeczeństwem, żeby odwrócić uwagę od własnych draństw i afer.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz