piątek, 2 grudnia 2016

No to mamy Króla!



Niejednego ubodła, jako człowieka oświeconego i obywatela nowoczesnej Europy i takiegoż świata, uroczystość przyjęcia Chrystusa za Króla i Pana. Żyjemy przecież w świecie, gdzie tam, gdzie panuje demokracja, a szczególnie tzw. demokracja liberalna, nie ma miejsca na monarchię. Czyżby? Jeśli tak, to skąd tyle koron w naszym oświeconym otoczeniu? Oto ktoś zdobywa najwięcej bramek i zostaje... królem strzelców. Co za anachronizm i zaprzeczenie równości! Miss województwa, kraju i świata otrzymuje koronę. Wszyscy klaszczą. A w myśl tzw. politycznej poprawności publika powinna wyć z oburzenia. Jakiś himalaista trudem i wysiłkiem wielu lat zdobywa koronę Himalajów. Coś okropnego! I na koniec, choć przykłady można by jeszcze mnożyć, ktoś osiąga szczyt kariery. "To ukoronowanie jego starań". Co za fatalne określenie! Na naszym kontynencie istnieje 12 monarchii - dziesięć z nich to monarchie dziedziczne, w których głowa państwa (monarcha) obejmuje rządy w drodze dziedziczenia i sprawuje je do śmierci lub abdykacji. Tylko głowa państwa Watykan jest wybierana, i to większością 2/3 głosów, liczbą, jakiej nie używa bodajże żadna z demokracji. W tym kontekście zawołanie "Króluj nam, Chryste!" brzmi jak najbardziej nowocześnie i postępowo (Ks. Zbigniew Niemirski GN 48/16).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz