niedziela, 4 grudnia 2016

Strach się bać



Jezus daje dziwną radę. Mówi: „Gdy nadejdą kataklizmy, »nabierzcie ducha i podnieście głowy«”.– Bo to, paradoksalnie, jedyny ratunek! Iluż ludzi powiesiło się w czasie powodzi. Jakaś babcia, której zdrowo zalało dom, suszyła rzeczy na płocie. Uśmiechnięta, podśpiewująca sobie pod nosem. Zdumiony dziennikarz wypalił: „Czemu pani taka wesoła?”. A ona na to: „Posprząta się, wysuszy i będzie dobrze”. Na słowo „kataklizm” ludzie reagują dwojako. Jedni zaczynają modlić się i pościć, a inni machają ręką: „Jedzmy i pijmy, bo jutro pomrzemy”. Bóg zapowiada, że dzień Pański przyjdzie jak złodziej w nocy…– …czyli w chwili, gdy nikt się tego nie spodziewa. Zrobi nam niespodziankę. I choć Jezus zapowiada pewne znaki końca, ta chwila nas zaskoczy. Wszystkie objawienia o końcu świata napędza jedna rzecz: strach? Tymczasem człowiek nie jest stworzony do strachu! Miłość usuwa lęk – uczy św. Jan. Papież nieustannie powtarzał: „Nie lękajcie się”. Normalny człowiek jest ostrożny. Nie goni za sensacjami. Prawdziwe objawienie zawsze przynosi pokój. Bo on jest w naturze Boga. Rada dla tych, którzy kolekcjonują prywatne objawienia dotyczące rychłego końca? – Powrócić do Pisma Świętego! Tam naprawdę jest odpowiedź na wszystkie pytania ludzkości. I nie bój się. Jeśli uda ci się przeżyć uczciwie dzisiejszy dzień, to nie martw się, że wieczorem szlag cię trafi! (o. Leon Knabit, GN 49/2016).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz