poniedziałek, 8 lipca 2013

Gra w nienawiść

Kryzys narasta, dochody budżetu państwa i zwykłych obywateli maleją, bezrobocie i deficyt budżetowy rosną, brakuje na szkoły, służbę zdrowia, przedszkola, biblioteki i policję, a rząd udaje, że wszystko idzie świetnie, a nawet jeszcze lepiej. W jednym tylko jest sprawny - w przyznawaniu premii: za Stadion Narodowy, za pełnienie funkcji marszałków sejmu i senatu, za wykonywanie obowiązków na kierowniczych stanowiskach w urzędach i samorządach. Ale debaty o płacy minimalnej, o umowach śmieciowych, o systemie rozliczania pracy - nie prowadzi. Czy i co można zrobić, by skrócić rządy gabinetu Donalda Tuska? NSZZ Solidarność, który boleśnie doświadczył arogancji polityków PO, na których nie robi żadnego wrażenia ile strajków i manifestacji, ile podpisów by Solidarność nie zebrała, zaproponował ruch pod nazwą Platforma Oburzonych. Konstruktywne wotum nieufności skończyło się dla Tuska kompromitacją - zamiast merytorycznych argumentów odnoszących się do wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego, Tusk zaproponował tylko "grę w nienawiść". Wśród postulatów oburzonych jest propozycja, by inicjatywy poparte kilkuset tysiącami podpisów musiały być w sejmie obowiązkowo debatowane. Nie można zgadzć się, aby na każdy problem słyszeć jedną odpowiedź: "Polacy nic się nie stało" (na podstawie artykułu Barbary Fedyszak-Radziejowskiej "Dwa wydarzenia, jeden problem", Gazeta Polska, 27.03,13)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz