czwartek, 9 października 2014

Polska, ale jaka?

 Dwie manifestacje w tym samym dniu, w tym samym mieście, w Krakowie. Pierwsza nazwana przez organizatorów Marszem Świeckości (już w ramach tzw. Dni Świeckości) z poseł Wandą Nowicką, której nazwisko znalazło się na liście płac przemysłu aborcyjnego, oraz Kazimierą Szczuką, aborcjonistką. Wśród wrogów Kościoła katolickiego człowiek od Palikota, Jan Hartman, przekracza teraz kolejny próg deprawacji, publicznie pytając o sens zakazu kazirodztwa. Uczestnicy Marszu Świeckości protestują przeciwko dyskryminowaniu w Polsce ludzi niewierzących. Czy oni rzeczywiście uważają się za dyskryminowanych? Nikt rozsądny w to nie uwierzy. Druga manifestacja, składająca się z przedstawicieli Fundacji PRO – Prawo do Życia, oddzielona była kordonem policji od manifestacji pierwszej. Kogo legitymuje policja? Komu nakazuje zwinięcie plakatów ukazujących mordercze skutki aborcji? Oczywiście tej drugiej. Policja zachowuje się niegrzecznie, mówią organizatorzy, nie podaje powodu zatrzymania marszu ani legitymowania jego uczestników. Mówi jedynie coś o „publicznym zgorszeniu” wywołanym plakatami. Policja wie, po której stronie stoi władza. Ludzie dobrej woli nie załamują się jednak. „Szkoła Przyjazna Rodzinie”ma już w swoim programie 80 szkół. To te szkoły, w których nauczyciele i rodzice zobowiązali się nie dopuścić do zajęć lekcyjnych, które propagują treści szkodliwe dla rozwoju dzieci. Pomysł na szkoły z certyfikatem „Szkoła Przyjazna Rodzinie” nie podoba się Joannie Kluzik-Rostkowskiej, minister edukacji narodowej. Dyrektorzy, którzy nie wykonają zaleceń kontrolnych, mają być zwalniani z pracy bez zachowania terminu wypowiedzenia umowy, czyli dyscyplinarnie. A gdzie gwarancje dla rodziców? Nie można oddać pełnej kontroli nad wychowaniem dzieci i młodzieży tej władzy (Wojciech Reszczyński, Nasz Dziennik, 2.10.14).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz