niedziela, 17 maja 2015

Niedotrzymane przyrzeczenia i śluby



W 1656 roku Jan Kazimierz obrał Najświętszą Dziewicę za Patronkę i za Królową Polski. Sejm Czteroletni, zwany też Wielkim, w dowód wdzięczności zobowiązał się wznieść w Warszawie Świątynię Bożej Opatrzności. Wiemy, że ani król Jan Kazimierz, ani Sejm Wielki tych ślubów i przyrzeczeń nie dotrzymali. Dlaczego? Dlaczego przy Maryi, Królowej Polski nie zawsze byli? Dlaczego nie czuwali?  Dokładnie te same pytania w duchu odpowiedzialności za Polskę musimy postawić dzisiaj wobec siebie samych, duchowych spadkobierców ślubów Jana Kazimierza i niezwykle mądrych i śmiałych artykułów Konstytucji 3 maja. Patrząc na wiele niepokojących faktów współczesności, musimy zapytać siebie: Dlaczego nie jesteśmy całą duszą przy Maryi, naszej Matce i Królowej? Dlaczego zapominamy o naszych najbardziej podstawowych zobowiązaniach chrześcijańskich, wynikających z przyjęcia sakramentu chrztu, lekceważąc prawa natury odnośnie do samego życia, a także do małżeństwa i rodziny? Odnosi się niekiedy wrażenie, że pewne nasze narodowe przywary pozostają niezmienne i że dla wielu z nas historia nie jest wcale nauczycielką życia.   Tych, którzy mają odwagę walczyć ze złem korupcji, oskarża się i stawia przed oblicze sądu. Równocześnie w imię jakiejś abstrakcyjnej europejskości wyśmiewa się patriotyzm, kłamliwie utożsamiając go z kołtunerią i zaściankowością, z nacjonalizmem i szowinizmem. W III RP nagłośnia się hasło, które kieruje się głównie do młodzieży: „Róbta, co chceta!”. Rząd wprowadził niedawno do normalnego obiegu pigułkę ellaOne w imię zawołania: „Zakochaj się bezpiecznie”. Bo niby dlaczego ma się zabraniać młodym marihuany lub tabletki wczesnoporonnej, jeśli oni tego pragną? Postawa permisywizmu, wynikająca z przekonania, że „zakazy obyczajowe są niepotrzebne lub szkodliwe, a działania jednostek nie powinny być oceniane pod kątem obyczajności czy norm społecznych”, prowadzi do wytworzenia tego, co można by nazwać „społeczeństwem zabawowym”. Tak właśnie było w Polsce w osiemnastym wieku.   Znacząca część polskiego społeczeństwa stała się społecznością lemingów, czyli – jak to powiedział pewien znany publicysta – „bezrefleksyjnych przeżuwaczy medialnych mądrości”, czerpiących swą wiedzę o Polsce i świecie wyłącznie z jednej gazety i z jednej komercyjnej stacji telewizyjnej.  Ponieważ obecne zatruwanie Polski dokonuje się od środka, wymaga [...] już nie tylko diagnozy, ale jak najszybszego działania. Z  bolesnej lekcji historii wynika, że Polska musi liczyć przede wszystkim na siebie. Nikt jej nie pomoże, jeśli ona najpierw nie zechce pomóc sama sobie. Jej nieprzejednany wróg z czasów drugiej wojny światowej, Hans Frank, pozostawił nam osobistą uwagę, do której należy często z namysłem powracać: "Gdy wszystkie światła dla Polski zgasły, to wtedy zawsze jeszcze była Święta z Częstochowy i Kościół”.  Tym samym Hans Frank pośrednio stwierdził, że nie można budować dobrej przyszłości Polski bez wsłuchiwania się w głos nauczycielski Kościoła. Nie można też szukać nadziei dla Polski bez nieustannego błagania o wsparcie ze strony Jej Królowej. Nie wolno przy tym słać ku Niej tego błagania bez ciągłego i konsekwentnego zasługiwania na miano prawych członków Jej Królestwa. A ono zaczyna się od zdrowej, pełnej rodziny. To nauka dla Polski, to nauka dla nas – na dzisiaj. W obliczu systematycznego wprowadzania przez władze naszego państwa ideologii, które godzą w istotę małżeństwa i rodziny, trzeba w imię autentycznego dobra naszej Ojczyzny bronić tych instytucji za wszelką cenę. ks. abp. Marek Jędraszewski, zastępca przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/136355,w-imie-jakiejs-abstrakcyjnej-europejskosci-wysmiewa-sie-patriotyzm.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz