czwartek, 16 listopada 2017

Czego się bać?



Europę o sercu zamkniętym na dobroć i z rozumem zamkniętym na prawdę zmiecie byle powódź. Boimy się Barcelony, boimy się Manchesteru. Boimy się enklaw w niejednym państwie – enklaw rządzących się szariatem. Słucham kazania arcybiskupa Nossola, wygłoszonego w czasie sierpniowych uroczystości w Kamieniu Śląskim. Wynotowuję wątki. I ten o lęku: „My nie powinniśmy się bać nawet mocnego islamu. Ale musimy się bać przede wszystkim słabego chrześcijaństwa”. Jerozolima. Piątkowy ranek. Nad całą okolicą z głośników rozlega się głos imama – trwają modlitwy. Najmłodsi – chłopcy jeszcze, najstarsi – sędziwi starcy. Ale większość to młodzi mężczyźni, w milczeniu, skupieniu idą pokłonić się Bogu na ich (teraz ich) świętym miejscu. W żadną niedzielę takiej ludzkiej rzeki na drodze ku chrześcijańskiej świątyni nie uświadczysz. I dobroci, i prawdy nie dostaje dziś Europie i Europejczykom. I to napawa lękiem. Europę o sercu zamkniętym na dobroć i z rozumem zamkniętym na prawdę zmiecie byle powódź. Czy jest już za późno? By powódź zatrzymać – pewnie za późno. By umocnić naszą pozycję – za późno nie jest. Tylko że czasu na próżne i głupie spory trwonić nie wolno! Ale ulegać oszołomom też nie należy. ks. Tomasz Horak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz