piątek, 29 grudnia 2017

Republika środkowoafrykańska



ONZ odwraca głowę. W wojnie domowej, która wybuchła na nowo, chodzi o kontrolę terytorium i dziką eksploatację bogactw; nie jest to wojna religijna. Jednak konflikt w tragiczny sposób odbija się na życiu chrześcijan. Teren, na którym leży moja parafia Ndim, stał się celem trzech ugrupowań. Okupantom forsującym interesy hodowców, ze szkodą dla rolników, zależy w naszym regionie na pastwiskach i udrożnieniu dawnego szlaku handlu bydłem. To, że misjonarze bronią ludzi i głośno mówią o tym skorumpowanym układzie, w którym udział mają też lokalne władze, wielu się nie podoba. Stąd kolejna próba zastraszenia mnie, tym razem fizycznie odczuwalna. Zostałem pobity w naszej wiosce, w obecności sterroryzowanych parafian. Nasz los, ludzi w buszu, nie obchodzi jednak nikogo. Kiedy byłem maltretowany przez rebeliantów, trzy samochody oenzetowskich sił pokojowych przejechały obok drogą, kilkanaście metrów ode mnie. I nie zrobiono nic. Nazajutrz na Mszy było więcej ludzi w kościele niż w niedzielę! Dziękowali mi, że zostałem. o. Robert Wieczorek kapucyn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz