czwartek, 4 stycznia 2018

Siostra od wykupu niewolników



Na okup za każdą z kobiet potrzeba tysięcy euro, a cała operacja jest niebezpieczna (jeden z muzułmańskich pośredników został zabity i osierocił dwójkę dzieci, drugi zaginął, trzech jeszcze żyje), s. Hatune Dogan nie wątpi w sens swoich działań. Mówi, że wysłuchała zbyt wielu tragicznych historii porwanych kobiet, by się poddać. Opowiada o dziewczynach bestialsko gwałconych i okaleczanych, którym obcinano piersi, dokonywano na nich obrzezania, kaleczono twarze. Jedna z ofiar została uprowadzona, gdy miała 5,5 roku. Fundacja zapłaciła za nią 13 tys. euro okupu. Kiedy spotkała ją s. Hatune, dziewczynka nie miała jeszcze 8 lat – od momentu porwania nie mówiła. Inną złapano, kiedy miała 12 lat. Była w niewoli rok i 4 miesiące. – Uwolniliśmy ją, była u mnie i wypłakiwała się. Zapytałam, jak się czuje. Odpowiedziała: „Mamo (bo one tak do mnie mówią), co mam ci powiedzieć? W ciągu pierwszych dwóch miesięcy zostałam zgwałcona 280 razy. Potem przestałam liczyć. Nie wiem, czy jestem człowiekiem, czy pustym dzbanem, czy moje organy są jeszcze we mnie. Czy można sobie coś takiego wyobrazić? Jak można wczuć się w taką sytuację? – opowiada s. Hatune, a w oczach ma łzy. – Żeby ją uratować, dałabym i 100 tys. euro

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz