środa, 13 lutego 2013

Wojna PO z prezydentem Kaczyńskim

Poseł Jacek Sasin w rozmowie z J.M. Karnowskimi na łamach tygodnika "W sieci z 7.01.2013 odsłania kulisy niesłychanej wojny wydanej własnemu prezydentowi przez polityków PO. Kiedy Donald Tusk został premierem niemal każdego dnia widzieliśmy, jak ekipa rządząca prze do konfliktu. Świadomie zdefiniowali sobie wywoływanie wojny jako cel i do tego dążyli. Rozpętano kampanię służącą dyskredytacji prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Platforma postawiła sobie za cel to co wprost wykrzyczał Radosław Sikorski: "dorżnięcie watahy". Chodziło o całkowitą likwidację przeciwnika politycznego. Ani jeden urząd nie miał pozostać w jego rękach, żadne medium nie miało prawa mu sprzyjać. Wojna zprezydentem była osobistą decyzją premiera. Przegrywając kampanię wyborczą 2005 roku, Tusk poprzysiągł zemstę. Odmówił koalicji z PIS i poszedł na wojnę. Na tzw. błękitnym marszu PO z 2006 roku niesiono portrety Lecha Kaczyńskiego z narysowaną tarczą strzelniczą. Tusk i jego otoczenie podjęli decyzję, że podjęta przez PIS próba naprawy państwa polskiego jest dla nich nie do przyjęcia. Po 2005 roku PO stała się w pełni partią postkomunistyczną w sferze stosunku do obywateli i celów politycznych. Dziś głównym filarem postkomunizmu w Polsce jest Platforma Obywatelska. Tak jak PZPR nie była ani partią polską, ani zjednoczoną, ani robotniczą, tak PO nie jest partią obywatelską, to w większości zakłamani, zadufani w sobie, hipokryci, którzy, jeżeli będą nadal rządzić, doprowadzą Polskę do ruiny, co nie daj Boże.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz