środa, 10 kwietnia 2013

Jak władza zamyka usta Polakom

W sprawach dotyczących śmierci polskiego prezydenta na rosyjskim terytorium polski rząd trzyma stronę moskiewską. Ważniejsze są dla niego dobre stosunki z Moskwą niż poczucie obowiązku wobec Rodaków i Ojczyzny. Jeśli ktoś ośmiela się nazywać rzeczy po imieniu i żąda wyjaśnienia przyczyn tragedii jest "programowo" opluwany. Z tego względu naukowcy nazywani są "politykami". Zamknięcie ust żądającym prawdy oponentom najdosadniej oddaje rosyjskie słowo "małczat". Żyjemy w państwie rządzonym metodą terroru światopoglądowego. Przykład: publiczny lincz dokonany na profesor Pawłowicz, na pośle Godsonie, na profesorze Zawadzkim, którego drzwi wysmarowali homoterroryści w stylu faszystowskim. Różne odcienie milczenia poprzedzały II rozbiór Polski. Ratowaniu resztek godności poselskiej na sejmie 1793, gdy Stanisław August ogłosił przystąpienie do Targowicy przypieczętowując rozbiór, towarzyszyło milczenie. A jaką mamy dzisiaj wolność mówienia w naszym sejmie? Kto się sprzeciwia rządzącym, w tego wycelowuje się armaty TVN,  Polsatu, Wyborczej, Wprost i innych "zaprzyjaźnionych" mediów. Czasem milczeniu towarzyszą łzy Stańczyka, gdy tańczą, mimo wieści o tragedii pod Smoleńskiem. Taka nasza polska droga krzyżowa. W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie, w krzyżu miłości nauka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz