środa, 13 sierpnia 2014

Rosyjska taśma



Po katastrofie malezyjskiego boeinga Rosjanie powielają sposób działania znany ze Smoleńska. Zestawienie działań przedstawicieli Federacji Rosyjskiej podejmowanych po katastrofie samolotu Tu-154M oraz malezyjskiego boeinga było jednym z tematów wczorajszego posiedzenia Zespołu Parlamentarnego ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Tu-154M z 10 kwietnia 2010 roku. Po katastrofach obu samolotów zachowanie Moskwy było zbieżne: zaprzeczanie faktom, dezinformacja i próba zrzucenia odpowiedzialności za tragedię na innych. W 2010 r. byli to polscy piloci, obecnie Ukraina, która miałaby odpowiadać za katastrofę tylko dlatego, że wydarzyła się nad jej terytorium. Znamiennym było też, że po obu katastrofach dochodziło do kradzieży rzeczy należących do ofiar, niszczono dowody rzeczowe, a ciała profanowano. Rosja w obu przypadkach chciała też, by sprawą zajął się Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK). Udało się to cztery lata temu. Miejsce wypadku nie zostało odpowiednio zabezpieczone, a rzeczy ofiar przetrzymywane są przez separatystów. Co więcej, czarne skrzynki boeinga chciano – jak cztery lata temu – przekazać do Moskwy, jednak udało się je wysłać do Wielkiej Brytanii. Jednak tym razem sprawę boeinga umiędzynarodowiono. Holenderski przykład pokazuje jednak, jak daleko nam do standardów państw demokratycznych. (Marcin Austyn, Nasz Dziennik, 9 sierpnia 2014)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz